Leje. Cholera jak leje.
Naukowcy twierdzą, że 46 proc. kobiet wskazuje poniedziałkowy poranek jako najgorszy dzień dla ich aparycji . Jako powód złego samopoczucia panie wymieniają stres, brak motywacji, skutki zbyt męczącego weekendu – wszystko to wypisane jest na ich twarzach. No na mojej na pewno, bo przypominam dziś coś pomiędzy wyciśniętą gąbką a trzydniowym pomidorem (a może i nawet nie to, bo w przypadku gąbki działa akurat odkształcenie sprężyste).
A weekend wcale nie był wyjątkowo przebojowy.
Oczywiście, żeby nie podnieść się zbyt szybko, deszcz napierdziela w szyby. I spływa wąskim kanałem (zastanawialiście się kiedyś, czemu woda płynie takim i nie innym śladem?). Gdzie nie obrócę twarzy, tam zaciśnięte usta i zapierniczanie w klawiatury. Nie, no trzeba to przełamać! Idę na szybką kawę.
Na ekspresie: error 7012. Super. No to nic, bez nerwów, jeszcze będzie piękny dzień… Jest prąd, jest klasyczny czajnik – sama się motywuję. Pstryk – włączam. Ha, zagotowana. Zalewam. Leci, ale to coś to na pewno nie jest woda. Breja jakaś. – Hej, zapomniałam powiedzieć: odżelaźniamy dzisiaj AGD! – radosny pisk z sekretariatu powoduje jakby intensywniejsze pulsowanie żyły na szyi. Tylko spokojnie… W sumie kawa z rana może szkodzi czy co tam, to pewnie znak od losu. Zjem jabłko. Genialny pomysł – sama siebie chwalę. To teraz patriotyczne wręcz.
Jabłko nie powitało mnie robalem. Było cudne.
Deszcz przestał padać.
Kolega z biurka obok mówi, że na pewno zaraz wyjdzie słońce.
Jutro już wtorek…
A ja dziś na przekór stereotypom i statystykom! nie chce usprawiedliwiać swojego samopoczucia poniedziałkiem. Poniedziałki mogłyby być fajne, a są tak szalenie zniesławione – tylko dlatego – bo wypadają po weekendzie? Skąd to piętno?
Żal mi tego dnia tygodnia. A mogło być tak pięknie. Początek kolejnego i nowego tygodnia. I co z tego, że napiernicza deszcz, jak już za oknem słońce. Kurczę, a ja dziś z chęcią zdobyłabym świat! Podbiła swą urodą i intelektem (tym drugim zwłaszcza), ale co? nie uda mi się! bo jest poniedziałek
Nie podoba mi się to i mówię zdecydowanie NIE. To od nas zależy, czy poniedziałek nie będzie w końcu fajniedziałkiem …
Pozdrawiam gorąco i serdecznie!
PS. jutro, jest zawsze jutrem. a my już dziś musimy działać, bo jutro może nigdy nie nadejść.
Napiszę krótko: UWIELBIAM TWOJE PISANIE!!!!! Dlatego pisz, pisz, pisz …….
A ja nie mam w poniedziałki złego humoru. Dzisiaj to nawet mam świetny. Ktoś mi go bardzo wczoraj wieczorem poprawił i jestem w skowronkach. Na dodatek przed chwilą wpadła do mnie do pracy koleżanka i przywiozła mi ruskie pierogi. Sama zrobiła i postanowiła się ze mną podzielić. Uwierzycie? Tyle cudownych ludzi jest na tym świecie!!! I są w stanie rozpędzić wiszące nad naszymi głowami chmury i w niedzielę i w poniedziałek i w pozostałe dni tygodnia. I tego się trzymam!!!